Owoc? - Nie, dziesięć razy obierasz skórkę.
Jabłko, martwa natura,
imiesłów przymiotnikowy dni.
Tak kawałek za kawałkiem,
zdrada, czubek góry usypanej z piasku.
Imiona jak gwiazdy, daleko,
zmienia się tyrada, skacze do gardła słowo.
Jak papier ścierny na skórze, tłoczy się cień.
Rozprzestrzenienie jak dyndanie,
raz po raz, cisza, dlaczego nikogo nie ma.
Rozdrapane kolano, źdźbło trawy w ustach,
smak słońca opity tanim winem i rosną maliny,
czerwiec- lipiec, rano otwierają się oczy.
Dzień jest dobry, a pamięć jak mapa,
zagubienie jak ciasne upalne ubranie,
jest urodzaj a ryby nie biorą.
Dodane przez Beata Czajkowska
dnia 08.07.2012 07:44 ˇ
4 Komentarzy ·
538 Czytań ·
|