już w kościele ustalamy że ten z brodą to on
chociaż Baśka nie jest pewna mówi że za młody
ale to jego ucho
i część czoła kiedy odwraca głowę
włosy też się zgadzają chociaż trochę ściemniały
wreszcie widzimy twarz
kiedy zmierza w stronę trumny swojego ojca
on
mam ochotę biec
idziemy konduktem przez stary sztetl
który dziś nie jest szary tylko złoty
jak Jeruzalem
i jest pieśń o Jeruzalem
a w słońcu rozprasza się śmierć
potem siedzimy przy długim stole
poznajemy się wszyscy od nowa
pokonując nieobecne dziesięciolecia
przecinam szepty
pytam go wprost o ostatnie trzy lata
a on wprost odpowiada
i dodaje że się martwi że to może wracać
teraz wiem
nigdy więcej nie wolno mu pozwolić zniknąć
zastygnąć pod ciężarem spadających
wewnątrz czaszki słów
kiedy siedzimy i sobie przypominamy
uśmiecha się a ja jestem lekka pełna światła
tak jak wtedy gdy biegliśmy do rzeki
sprawdzać czy kijankom wyrastają już łapki
Dodane przez Iza Drzewiecka
dnia 22.05.2012 01:13 ˇ
6 Komentarzy ·
539 Czytań ·
|