koniec kwietnia. przejmujące powietrze
powoduje przecieranie oczu
do łez.
ustanawiam ciebie w tym wierszu
i odtąd będziesz w nim mieszkać.
na południu i północy będziesz krzyczeć,
aż popękają kocie łby. wiem, że potrafisz.
na zachodzie słońce zakipi na twój widok
i rozleje się na całym niebie. przeczytają
znaki, wezmą za monetę. nic, co polskie
nie jest mi obce. biorę i ja.
na wschodzie, ukryta jak wilk w lesie,
zaczekasz na dzień.
nad Gopłem postawisz stopy na Mysiej
Wieży. przetrzesz oczy. zapalisz.
z trudem uwierzysz.
|