W sklepie mojego dzieciństwa większym zaledwie od pięści
cumują wielkie okręty o masztach spalonych słońcem
Zasłony w kolorze indygo patrzą światłami latarni
w sękate ramy okien na których wsparło się niebo
Ślady jak grosze szczęścia rzucone za siebie niedbale
toną w północnym srebrze
- pachną w powietrzu sentencje wypraw po sól i cynamon
w sklepie mojego dzieciństwa jakaś kobieta z mozołem
wtacza pod górę światło dawno dojrzałych pomarańcz.
Dodane przez Falvit
dnia 16.04.2012 17:54 ˇ
4 Komentarzy ·
483 Czytań ·
|