Marek powtarzał wiele razy, że tam gdzie świecą
ostatnie gwiazdy, odejdzie tak jak się odchodzi,
cicho, bez żadnej zapowiedzi.
Sięgał nerwowo po butelkę, a kiedy mu się mniej
trzęsły ręce to jeszcze nimi chciał przybliżać
drogę do gwiazd, którą przemierza.
Choć nikt nie wierzył w jego Exodus to chcieli
aby mówił na nowo, bo dla nich wszystkich co przedstawił,
było jak coś, czym da się bawić,
a nawet najważniejsze sprawy, jak coś, nad czym
się tylko staje, pomyśli chwilę i idzie dalej,
ale
czym prędzej chce się odejść, wraca i już bez żadnych zapowiedzi
będzie się wracać wiele razy, by tego dotknąć, by się tym bawić,
wierząc, że kiedy spowszednieje,
Marek wymyśli coś nowego, coś, co z tych jego prostych myśli,
zatrzyma ich jak - Księga Wyjścia
i może nawet im się przyśni, że tam gdzie świecą
ostatnie gwiazdy, cicho bez żadnych zapowiedzi
odejdą, jak się ma odchodzić.
A dzisiaj co, za zdrowie Marka i za te jego opowieści,
w których nie było jak w zegarku, dlatego łatwiej
się w nich zmieścić.
Wypijcie, bo od jutra sami będziecie tworzyć
świat z gwiazdami, a może we śnie jakiś przepis
znajdziecie i na swój Genesis.
Dodane przez kozienski8
dnia 23.01.2012 19:56 ˇ
11 Komentarzy ·
929 Czytań ·
|