zabrałaś z sobą tajemnicę cienia jak umarli wiarę w nieśmiertelność
weszłaś w środek południa zanim oddech białego wieczoru
nie porwał cię z powrotem w pościel
jakby cię gonił krzyk agonii z czerwonym niebem na miękkim dywanie
między kartkami kalendarza wyprasowane ciało pod ciemnym krawatem
niczym kulki z papieru poety wpychane z powrotem do gardła
tapczan zbyt szeroki na jedną samotność ból wyprowadza
daleko za miasto ostatni papieros sen milczy jak kamień
u wlotu dnia gdzie słońce przystaje ciemniejsze niż wczoraj
już nie wystarcza mi obrączka wiatru z którą przychodzisz do mego pokoju
choć źrenice w księżycu wrzosami się mienią a pająk rozpoczyna
wędrówkę od drzwi do komina dziergając setną dziurkę mereżki
Dodane przez janusz pyzinski
dnia 13.01.2012 19:35 ˇ
4 Komentarzy ·
962 Czytań ·
|