(-Najwyższy Sędzio, zostaw mi tylko datę!)
Jak to dobrze, że na ostrołęckiej starówce
jeszcze stoi ratusz, kiedy tu przyjeżdżają ludzie
z okolicznych wiosek, mają gdzie ustawiać zegarki.
Tutaj też woda - jak wszędzie -
leci prosto z nieba. I czasem po drodze ulega metamorfozie;
zatrzymuje się na dachach i patrzy soplami
na głowy, plecy, ramiona, twarze. Czeka na odwilż,
czeka na rynnę, czeka na chodnik, czeka na asfalt, czeka
na studzienki, ścieżki i aleje. - Ale leje. - Miejsce moich narodzin,
no cóż, tak życzliwe i gościnne
jak Betlejem w cichą noc. Moje Betlejem.
|