piosenka o końcu świata
jest refrenem ku czci wschodu
słońca wyzłacającego krwiste jabłka na tyczce
prostej jak człowiek z aktówką w pogoni
za autobusem
wydłuża się i wlecze
niczym wałkowana plastelina
kawalkada biurek procesja krzeseł atak
serca szkoda zachodu
nad morzem nigdy nie widział
w telewizorze
zaprawdę wciąż pokazują jak płoną
stosy
pieniędzy przeliczanych z pustego w próżne
cele kłamliwe upychane po brzegi
teczek ludzi biegnących za autobusami
bis na bis bez braw
dla wschodu zachodu starań
o dojrzewanie złotych jabłek odmiany coraz bardziej
karłowatej
|