chłonę żałość latarń
lamentację bruku zwilżonego mżeniem
niema krata dzieli przestrzeń
na trójkątne fragmenty
z rogu bije woń trawiennych przemian
malejący starezc wrosły w pościel
karmi długim monologiem
swoje wewnętrzne bestiarium
utrzymuje że na drzewach wokół
rozsiedli się gapie o noktowizyjnym spojrzeniu
N mówiła o szatanie
że gwałci boleśnie
płodząc błędne duchy
co złowróżą i nie dają zasnąć
szukam zagubionych plejad
osieracam klątwy
lustra we mnie są weneckie
łańcuch przyczyn pozostaje niemy
tu się po prostu ląduje
świat łaknie ofiar przeżuwa
stąd konieczność istnienia kloacznego dołu
Dodane przez vacuum
dnia 18.08.2011 08:33 ˇ
1 Komentarzy ·
901 Czytań ·
|