dziś nie patrzyła wstecz
nic nie łapało jej myśli, gdy były wolne
zmywała, prasowała, gotowała
teoretycznie nie myślała
przemieszczające się wiązki były czyste niezmącone próbą zracjonalizowania
były jej
pełnią, percepcją, odczuciem, pragnieniem
bez szumu
bez zakłóceń
siadała i próbowała odtworzyć
kłuły splątane
czy ktoś celowo szpikował lianę kolcami, na siłę plotąc źle dobrane warkocze
How far is heaven
nie dotyczyło
uwielbiała własne słowotoki:
miała świadomość, a przynajmniej wewnętrzne przekonanie, być może nie słuszne, aczkolwiek czuła że właściwe, że jemu też jest nieswojo
nie nieswojo z nią (ubóstwiała podwójne zaprzeczenia, były jak powiew świeżości), tylko nieswojo z wyrażaniem, z określeniem
czy był tak samo cofnięty jak ona, zawsze pod presją, oby sprostać wymaganiom, bez postrzegania siebie
kolejne bez odpowiedzi
nie czytał jej w reakcjach
tych asekuracyjnych
trudno się dziwić
też go nie czytała
skorupojeż
pokazać wszystkie drogowskazy, objaśnić mapę, odszyfrować jego hieroglify
poznawali
grane na potrzeby ochronne
uwertury
absolutne brzmienie
Dodane przez wiercipieta
dnia 07.08.2011 21:48 ˇ
4 Komentarzy ·
1173 Czytań ·
|