Anatol Ryżenko w służbie od rana,
hala przylotów otwarła podwoje,
starym tupolewem leciała brygada,
bies od spotkań sekretnych, kierował lotem.
Dym to był, czy mgła? Nikt prawdy nie pozna,
bo wiatry przedziwne wieją w tym kraju.
Trzcin morskich szumy, rozmowy sitowia,
jak głaz rzucony do wody znikają.
Wieża kontrolna obiegła świat cały;
"szpicem" mogliśmy się tylko zachwycać,
bo pokazano ją od drugiej strony,
/mitów światowych treść w paprociach skryła
Ledwo wśród liści języczek pełgał
lampy naftowej, z cieniem na ścianie
jelenich rogów, co za talizman
miał pan Ryżenko w czas lądowania.
A na pokładzie wiatr okno odemknął,
elit marzenia przerósł w samolocie,
groźne wzruszenia do wieczności przeniósł
z siłą co płoszy kaczki na wodzie.
Gdy nad jarmarkiem, albo krętą ścieżką
obłok zakręci, jak w weneckim lustrze,
oczom zamkniętym naprzeciw wychodzi
bies, niosąc od spotkań sekretnych klucze.
Ze zbioru "Leć Sokole".
Dodane przez viviana
dnia 05.08.2011 05:33 ˇ
4 Komentarzy ·
840 Czytań ·
|