Zaledwie słoneczko niebiańskie swe oko
przemyło marcowym po zimie zefirkiem,
a już się zaczęło kuszenie turysty,
przy Bramie Floriańskiej, w galerii pod chmurką.
Na płótnach królują lokalne motywy,
lajkonik buławę na rączym rumaku
wśród tłumów obraca, a po bokach włóczków,
w złocie półksiężyca pstre migają szmaty.
Albo tu - dorożkarz, z wąsami do ucha,
przy swoim koniku, dziwnie sprośne monstrum.
W karecie poeta, na kolanach muza;
jadą ostrzyć pióro za miastem, przy mostku.
Na innych, rozgniewany Florian z chorągiewką;
obity, z wyrokiem wiszącym nad głową.
W niebo fruną szmaty, to pali się Kleparz,
w walizkach Krakusy nadzieję wynoszą.
Makowa frywolność w czerwieni łapczywej
na wskroś wrażeniami turystę przenika,
na kupca czekają Tyniec, Sukiennice,
mosty nad strumykiem jeleń z rykowiska.
Wpół zgasłym spojrzeniem wzdycha w słonecznikach,
ta jasność pod ścianą, której każdy szuka,
rozjaśnia ukrytą pod płaszczem manszarda ,
krakowskiej elity tożsamość zaplutą.
W zasięgu spojrzenia, piórkiem malowanie;
niedrogie jarmułki Żydków wszechobecne,
z cieszących się wzięciem obrazów z pradziadkiem,
udają każdemu się, kto poruszy pędzlem.
Dodane przez viviana
dnia 29.07.2011 08:39 ˇ
7 Komentarzy ·
808 Czytań ·
|