Na parkiecie najzwyklejsze dziwy;
Głosem gitar płynącym ze skrzynki,
już bez mała "półtora godziny",
urzeczone, się gną mandarynki.
Dookoła ciasnota i duszno,
papierosa dopala gość siny,
pokój sczerniał, zrobiło się nudno,
mandarynki... "Półtora godziny"
w rytm kiwają się, uśpione tańcem.
Ani śmierć to jest, ani to życie,
więc rozpalam spojrzenia kojące,
oczu mych holenderskim świecznikiem.
Jakiś bies nagle wstrzymał muzykę,
zdmuchnął rytmy, jak dmucha się /w/gwiazdę.
W złotym pyle, przykurzonych mandaryn,
srebrną szpilkę o świcie znalazłem.
Dodane przez viviana
dnia 10.06.2011 06:45 ˇ
11 Komentarzy ·
825 Czytań ·
|