zaczepiony na targu kupuję dwa szczygły w papierowej
torebce po cukrze, kilka dni nic nie jedzą, walą łebkami
o pręty, potem śpiewają, gdy świta coraz piękniej,
zbliża się wiosna otwieram okno, odlatują na zawsze.
na oknie w klatce po szczygłach, wiszą na żyłkach szyjki
butelek po wódce piwie winie, powroty pijaństw nocy z
damami, tyle ich było co szyjek, migania światła w
szkiełkach, niby śpiew dam odlatujących na zawsze.
Dodane przez woka ketjof
dnia 07.06.2011 21:15 ˇ
4 Komentarzy ·
970 Czytań ·
|