Wczoraj w księgarni spotkałem diabła.
Niby nic niezwykłego.
Codziennie w końcu natykam się na jakieś diabełki
lub aniołki, potykam się o nimfy i krasnoludki,
zawadzam łokciami o nagie piersi muz.
Niby nic niezwykłego,
a przecież wcześniej były jakieś przeczucia.
Rano w sklepie spożywczym
niespodziewanie natknąłem się na tchórzofretkę,
Dzień wcześniej miałem umówione
spotkanie z wężem boa dusicielem,
o swojsko brzmiącym imieniu Kazik.
Niby nic niezwykłego - a jednak.
Ten diabeł był zupełnie inny,
miał w sobie jakąś magiczną siłę,
nie znoszące sprzeciwu spojrzenie.
Przeglądał filozoficzne książki
i mruczał coś dziwnie pod nosem.
Gdy stanąłem obok, zaczął mówić do mnie.
Mówił bez wątpienia inteligentnie,
Na koniec stwierdził że
istnieje tylko liczba JEDEN.
- Wie Pan - właśnie rozmawiałem z wszechświatem. Spytałem ile go jest.
On powiedział, że JEDEN. W każdym punkcie tylko JEDEN.
- W takim razie cały wszechświat jest MNĄ.
Dalej już nie słuchałem.
Przestraszony uciekłem w pośpiechu,
a gdy się odwróciłem
Jego już nie było.
Dodane przez darso
dnia 29.04.2011 11:49 ˇ
10 Komentarzy ·
746 Czytań ·
|