Owa gra osobliwa, w której bardziej bywa
Smutnym wygrywający niż ten, co przegrywa.
Antoni Słonimski Gra w zielone
W mrocznej izbie w gospodzie Pod Zatrutym
Jabłkiem klinga słońca lśni. Światło kłuje w oczy,
gdy ze słodkich zdań pleciesz sieć rozdrapując
zabliźnione rany. Poker czy Piotruś. Nieważne
Ja nie znam zasad, a ty rozdajesz znaczone karty.
Mówisz o otwarciu szczelnie ryglując drzwi.
Niczym pająk rozpinasz miraż porozumienia.
Nie udawaj, wiesz - z otchłani wyjścia nie ma.
Chcesz odkryć kim jestem , więc trałujesz dno.
Prawda to labirynt słów, to nie prosty zdarzeń.
ciąg . Jak to w grze, trafia się pusty los. Popatrz
w głąb. Nie jestem Piotrusiem Panem.
Ze smyczy słów zakładasz kaganiec. Wody,
wody woła języka suchy strzęp. Widzę
w błękicie o odcieniu szarości ugruntowany
pogląd o ciemnej stronie księżyca. Więcej
światła. Dłoń podana w ciemności jest ręką
ślepca, więc zapal kaganek.
Popatrz na drugą stronę, na usta z zamarłym
krzykiem Śpiąca Królewna jest zimna jak głaz.
To nie bajka, by zostać córkami powietrza
trzeba mieć fart. Na krętych ścieżkach losu
Wilk jest barankiem, a Czerwony Kapturek
ma pod maską wilczą twarz. Kto daje fant.
To tylko gra. Ty wyciągasz królika z kapelusza,
a ja ciąg liczb nieskończonych.
a stos płonie
Dodane przez Ryszard B
dnia 14.03.2011 21:31 ˇ
4 Komentarzy ·
730 Czytań ·
|