Czasami drobne zdarzenia
wywołują całe morze atramentu.*
Ten chłopiec, zaledwie - pisklę opierzone - skłonił się,
śmiało w poloneza poszedł
leciutko, tanecznie, wspinając na palce
jakby salony tu kapały światłem; a on nie patrzy
on krzyżuje ręce.
Moja sąsiadka - głodna - zjada ciastko;
ktoś inny wychodzi na sygnał telefonu-
a on na barkach niesie wzrok skupiony.
Jego tu nie ma - wróci kiedy skończy.
Teraz przebiega znane sobie tony - ujarzmia wirtuoz
gamę szklanych dźwięków, jakby rozbijał w pyłek
deszczu krople, kluczem wiolinowym znaczył leśne ścieżki.
Oto i powraca: zawiesza nadgarstki, wstaje od pianina,
żeby się ukłonić.
Już nauczycielka garnie go pod ramię.
Chłopiec ma lat dziesięć, Chopin jedenaście,
gdy starannie kreślił co w duszy siedziało.
Widzę rys biografii: ten irracjonalny Mistrza lęk ogromny,
że się udusi, gdy odżyje po zgonie.
Stąd ci dwaj lekarze przy łóżku,
by rychło wyjąć serce,
co o drugiej
skona.
*J. Iwaszkiewicz
Dodane przez Silvio_bez_koni
dnia 12.03.2011 10:06 ˇ
19 Komentarzy ·
865 Czytań ·
|