Ja jak ćma natrętna, ty jak świeczka zgasła.
Słowa krążą wokół, nic nimi nie mówię.
Cisza się rozlała złudnym światłem jasna.
W niej migoczą iskry tombakowych złudzeń.
Im bardziej mi trzeba, tym bardziej zaprzeczam.
Taka jest natura złodziejki uwagi.
Nigdy nie przepraszaj - ja tylko kobieta;
w żyłach mam cyjanek, opium oraz skargi.
Pogardą dla świata nie karmię się nigdy.
Zachwytem dla życia wcale nie upijam.
Cieniami maluję, bo farby mi zbrzydły.
Każdą chwilę pieszczę, bo wiem, że przemija.
Darowane myśli smakuję powoli.
Potłuczone serce nie jest przezroczyste!
Czym jest obojętność? Nic mnie tak nie boli...
Choć złodzieją jestem - sumienie mam czyste.
Jak bluszcz nie oplatam. Nie mam na to siły.
Żebrzę po cichutku. Chwil trzymam różaniec.
W każdym z tych paciorków nadzieje się tliły.
Niczyje godziny układam na szaniec.
Więc jak ćma bezoka - blady motyl nocy...
Jaki magnes czuję? Ramion twoich przestrzeń.
Spłonę od środka. Niepotrzebny płomień.
Ocali mnie: "Zostań, dla ciebie tu jestem".
Dodane przez enigmayic
dnia 10.03.2011 18:10 ˇ
8 Komentarzy ·
950 Czytań ·
|