Bułgaria się śni: wybielone ściany domów, przepaście,
prześcieradła, cerkiewne śpiewy i słońce przenikające
do wnętrza. Przystań w Achtopolu, studnia w parku
plująca wodą - tyle zostało w pamięci.
Okruchy, a jednak można się jeszcze pożywić.
Majaczy kroplówka na oddziale polikliniki
w Burgas, jakby igła jeszcze tkwiła. Wciąż siedzę
w poczekalni dworca pod smętnie wiszącym
portretem Żiwkowa, stoję w kolejce po ambrozję
ze szwepsów, dumny z płyty Steve Wondera, zdziwiony
smakiem lodów, na kamienistym brzegu, przy latarni.
Idę deptakiem, mam zamknięte oczy, ja nie-ja.
|