dwaj chłopcy wpatrują się w otwarte drzwiczki pieca
rozświetlone dziecięce twarze
obok siebie pochylone w zamyśleniu
nie tylko jasne ale i
ciepłe życiem
co trwa w tej chwili zastygłej
pnie świerków ledwie widać
bose stopy zanurzone w mroku
lekko unoszą drobną postać
chłopak niesie wodę w dwóch wiadrach,
głowę ma pochyloną w wysiłku
byle prędzej przekroczyć próg
byle do swoich
albo ta staruszka podparta o kij
z włosami niesfornie
opadającymi spod chustki.
zgarbiona pod wiązką patyków
słońce w południe doskwiera
na chwilę obraca twarz
patrzy się na mnie z ukosa
żebyś pamiętała-mówi
Wiem
małe dziecko klęcząc
głaszcze kurę w podwórku
oboje odgrodzeni cieniem
płotu zza którym trwa
pracowity dorosły dzień
pocieszają swe istnienie
teraz widzę
Janie drzeworytniku
jesteś tam
obserwujesz mijające sekundy
niezauważony
wciąż mało Ci i mało
tych objawień.
bo oto święte skinienie,
święte zapatrzenie,
głaskanie psa,
i kij święty,
i ogień w kuchennym piecu ciemnej izby
dziewięćdziesiąt lat życia
nie starczyło
na ten zachwyt
Dodane przez helutta
dnia 15.02.2011 20:23 ˇ
3 Komentarzy ·
893 Czytań ·
|