moja wiara w Istnienie Uobecnione nie zawsze była wyznaniem
na początku był bezład słów i pustkowie myśli
ciemność niezrozumienia unosiła mnie na wodach emocji
dopiero gdy natchnienie poezji oświetliło drogę
z czasem oddzielałem plewy od ziaren tego co najważniejsze
zrodziło się we mnie przeświadczenie nieba
jako miejsca gdzie człowiek twarzą w twarz ogląda Prawdę
dar życia związany był z ziemią gdzie trud towarzyszy człowiekowi
a to co z niego wyjdzie będzie nadzieją lub upadkiem zdeprawowanego anioła
kiedy minęły kolejne lata zbieranych doświadczeń
cienie spotkanych ludzi studziły dobro
Cień Przedwiecznego oddzielił mój czas bycia na chwilę
od czasu który we mnie na nowo się stwarzał
dopiero wtedy słowo stało się wyobrażeniem
mojego anioła stróża od płodnych wejrzeń w człowieka
(a poeci jak dzieci każdy ma swojego odrębnego anioła stróża)
dane mi było spotkać moją ucieleśnioną spójność
która mnie poetę uczyła dobroci zagubionego dzieciństwa
nie nie było we mnie miłości od pierwszego zachwytu
było mozolne poznawanie siebie dziejącego się w niej
było powolne odkrywanie zamkniętego na klucz
stawało się w nas co święte jest w Nim
dobro ma zawsze tę samą twarz
moja wiara wciąż w drodze szuka korzeni
w Tym który umacnia miłością drugiego człowieka
w kolejnym roku wspólnych wyrzeczeń
radosnych uniesień i ciągłego zachwytu
ze dobro jest wtedy gdy patrzy przed siebie z tęsknotą nieba
i to co przychodzi znienacka ma zawsze życie w sobie
Dodane przez kazek
dnia 08.02.2011 21:12 ˇ
1 Komentarzy ·
669 Czytań ·
|