dnia 16.01.2011 09:29
Obyś nie przelał:-) Miarę trzeba znać, żeby słowo szło gładko. Twoje zdrowie! |
dnia 16.01.2011 09:39
dobre
z jednym się nie zgodzę...szklanka, to najciekawszy kielich, jaki istnieje...:) |
dnia 16.01.2011 09:45
Miałem kolegę Miarka się nazywał :):) Jeśli z nim piłem było dobrze :):). Fajne .
:):)Pozdrawiam |
dnia 16.01.2011 09:52
Ale żeby nie było, że nic z tego wiersza nie wynieśliśmy, poza jednym dobitnym skojarzeniem:-) Dużo dźwięków, wszystkie słychać, uruchomiłeś mój słuch. Jak zwykle:-) |
dnia 16.01.2011 10:02
Muzycznie lewitujesz Arturze :):) Dobre.
A szklanka -chyba wytworniejsza filiżanka niż stakanczik :):)
Pozdrawiam serdecznie:) |
dnia 16.01.2011 10:18
refleksyjny, zaciekawił, pozdrawiam. |
dnia 16.01.2011 11:51
Dobry wiersz. Czytałam z przyjemnością. Pozdrawiam ciepło. Irga |
dnia 16.01.2011 12:29
a jeszcze co warto, to napić się warto...
z nieba lecą otręby
miast manny obiecanej
jeśli chciałeś otrębom nadać nadać pejoratywnego zabarwienia,
to chybiłeś :) otręby to teraz extra rarytas; plewy miałyby sens :)
nie manna byłą obiecana, a ziemia; takie pogodne qui pro guo;
manna to dobrodziejstwo nie obiecane, a dane, jak szarańcza :)
hej |
dnia 16.01.2011 15:03
Manna również była wędrowcom obiecana. Czytałam. Była to obietnica posiłku codziennego, w tym tkwi różnica:-) |
dnia 16.01.2011 17:09
dzunga :)
używając współczesnego języka- manna
była gwarantowana jako element kontraktu;
była nie tyle obietnicą, ile zobowiązaniem
alimentacyjnym :) |
dnia 16.01.2011 17:43
Ogólnie jestem na tak. Bardziej podobają mi się dwie pierwsze strofy.
Pozdrawiam. |
dnia 16.01.2011 22:11
Dzunga - nie dolewam raczej. Więcej słów niż czynów w tym kielichu. Bez goryczy :))) Dźwięki brzmią. To dobrze. Łagodzą i kołyszą. Czasem słychać szczęk mieczy. Ale to tylko wyobraźnia :)))
Postaram się uruchamiać nadal.
Samie drogi - fakt; przeciągnąłem strunę. Atrybut tyleż znakomity co użyteczny :)
Jackuseniorze - wytarte blaty zadymionych kafejek? Klezmer nad ranem. Ostatnia para co nie chce wyjść. A może tylko kapcie i telewizor. Klimat jednak ten sam :)
Jotku - widzisz i nie grzmisz. Głowa mnie boli od niemyślenia niewierszem:)
Stakanczik odporniejszy na łapy grube :)))
Marylo Stelmachowieńska:) - oj tam, oj tam :)))
Irgo - to samo co do Jarka - plus... za nadgarstek Ci się oberwie. Nadużywasz, oj nadużywasz:)))
Wiese druhu soczysty; uratowałeś honor mentorski (częściowo co prawda, ale jednak) - otręby w sensie historycznym mniej warte od manny. Wszak nimi karmiono trzodę, mannę pozostawiając delikatnym niemowlakom:))) A gdzie reszta łajań?
Czuję się niedoceniony:)
Nitjerze - bo do każdej był jeden babciny. To stanowi granicę, której nie powinienem przekraczać. Trzy kielichy odbijają się na treści i formie :) |
dnia 16.01.2011 22:20
http://www.youtube.com/watch?v=-FysG72APrs&playnext=1&list=PL7A60859D1FA1827B&index=1 |
dnia 16.01.2011 22:39
Sykomoro - splin, splinem. Pozornym jest. Nie doświadczam ostatnio. Nie wiem czy to dobrze, czy źle. Może bez splinu gubi się wrażliwość. Oj hardzieję, hardzieję :))) |
dnia 16.01.2011 22:42
Pozytywnie go odbieram, więc moje uznanie dla autora.
Ukłony serdeczne. |
dnia 16.01.2011 22:52
Janie Kończyński składnie nie jest, pozytyw jednak w sytuacji był. To samopowtarzalna broń jest. Pociski ekologiczne.
Odukłony me:) |
dnia 17.01.2011 15:45
wiese - zgoda na taką definicję:-) |
dnia 17.01.2011 22:59
Podoba mi się, chociaż pod koniec trochę spłyciłeś ( ale to msz):))) Pozdrawiam serdecznie. |
dnia 19.01.2011 23:50
A_R: podstawiam kieliszek ;) tudzie szkla..nic.. :) |
dnia 23.01.2011 21:56
Dzunga/Wiese - banalność pozostawiacie daleko za sobą ...to pewne :)))
Janino - tak jak z wersyfikacją mam problem i płeńtowaniem :))) zauważyłaś.... na siłę trochę dopisana ... :( mogłem popracować przed wklejeniem.
W_A - dawaj wiadro! :))) |
dnia 29.01.2011 23:49
A tu bardzo dla mnie. Naprawdę. |