Siedzę przed lustrem i planuję dobę,
Z regału ściągam i przymierzam maski,
Jedna radosna, druga - jam nad grobem,
Trzecia z sukcesem, potrzebne oklaski!
Czwarta miłosna, może ktoś się skusi?
Noc spędzi ze mną, razem zje śniadanie,
Piątą - mą własną, serce mierzyć kusi,
Lecz rozum wierny sercu znowu kłamie.
Jej nie założę, bo odkryją słabość,
Wilki dokoła, moi znów krytycy,
Że za nią kroczy tylko moja miłość,
Jasno wybita w oczach mych matrycy.
Jej nie założę aby nie bolało,
By serce wierne nie dostało razu,
A masek mało, co dzień nowych mało,
By dopasować życie do obrazu.
|