Pod topolą, na polu Dharmy,
na świętym polu Kuru,
wyrosły spod ciężkiej gleby
wrony i w sporze wyparły gołębie.
Chyba kawałek chleba im wystarczy.
Na dachach - w Londynie - siedzą buddyści
i duszą je w sosie curry.
Trenują bezkrwawe zabijanie -
tak twierdzi nieznana mi Ginko.
Cierpią, bo nie chcą takich sąsiadów,
poznając drugą ze szlachetnych prawd;
bez obcych mitów i naleciałości.
Na polu Dharmy, na świętym polu Kuru,
duszą palcami nieśmiertelnych posłańców.
Zimą zasiedlą gwiazdozbiór południa,
skąd przylecą z gałązką oliwną
do gniazda na próchniejącym drzewie
i znów przepędzą je stamtąd czarnowrony,
a buddyści zgrzeszą jedząc mięso.
Dodane przez timbuku
dnia 04.12.2010 14:11 ˇ
5 Komentarzy ·
800 Czytań ·
|