Na naszych ścieżkach nic się nie zmieniło.
Cztery dekady, a jakże niewiele,
od kiedy wspólną z tym szlakiem zażyłość
zespół zielonych rozdzielił skalpelem.
Pod Grabiem dzięcioł nadal drzewa ćwiczy,
wokół cerkwiska żmij ta sama klika,
może tysiącznik nabrał ciut goryczy,
bo dziewięćsiła zabrać do zielnika
nie pozwoliłeś. W starej cembrowinie
rodzina traszek strukturę kryształu
wody wciąż bada, nim świeża napłynie.
Od Żydowskiego znad retort pomału
dziegciowy dym się snuje. Cisza. Cisza,
jak makiem zasiał. Zgiełk i scena nowa:
to czarny bociek szybuje na wiszar,
spłoszony z olchy ostrym myszołowa
krzykiem. Niedługo ruszymy na łowy
bezkrwawe, z nami asysta skrzydlata,
tylko mi otwórz kluczem wiolinowym
magiczne przejście do Twojego świata,
jak otwierałeś niegdyś serca - śpiewem.
Dodane przez jacekjozefczyk
dnia 23.11.2010 13:17 ˇ
9 Komentarzy ·
1257 Czytań ·
|