To były pracowite lata.
W deszcz i skwar,
biegaliśmy wokół niej,
sypiąc nawóz.
Chwasty wyzywały nas na pojedynki.
Musieliśmy potykać się,
parować fałsz,
zadawać kłam.
Wyrywaliśmy słowa -
obrzucając się nimi,
nie raz,
byliśmy o krok
od ukamionowania przypadkiem.
W ostateczności,
pozostawało zdetonować ciszę.
Wybuch niepokoju,
powodował spustoszenia tak wielkie,
że przerażeni zawieraliśmy rozejm.
Przez te wszystkie lata,
powstała solidna konstrukcja.
Szkodniki czują respekt,
pojawiają się już tylko sporadycznie.
Przetrwaliśmy napastliwość żywiołów.
Wyrosła.
Patrzymy na nią niespokojnie.
Jest taka dojrzała,
przesoczysta.
Kołysze się ociężale i -
mam nieodparte wrażenie,
że za chwilę spadnie.
Dodane przez cuniek1
dnia 27.10.2010 19:16 ˇ
6 Komentarzy ·
717 Czytań ·
|