Wierzę zakwitanie przylaszczek
jak co roku
w małych zagłębieniach gliny
i w przychylność ojca
mimo jego śmierci.
Idziemy wewnętrzną zalesioną ścianą wąwozu -
stary człowiek
i dziecko zalęknione.
Nad omszałą cembrowiną studni
przystajemy na chwilę wśród bluszczu.
Woda
tam z głębi źródła przyciąga wzrok;
nieśpiesznie ruszamy dalej,
szeleszcząc suchymi liśćmi
- przylaszczki w małym kieliszku postawić
u stóp figurki.
Cisza wypełnia cały dom
w wiosenne popołudnie wspomnienia;
tykanie zegara.
Dodane przez annadoraczynska
dnia 14.10.2010 20:46 ˇ
6 Komentarzy ·
793 Czytań ·
|