Udajesz poetę.
Niekiedy liczysz pantery w kratkach, wydłubujesz im
oczy piórem i warczysz na ciszę. Zaginasz
rogi. Z jednego robią się dwa. Z dwóch - cztery.
One tam są. Nie przekraczają granicy marginesu,
którą zamykasz nożycami. Odcinasz czarne ogonki.
Zostają na kartce. Która godzina? Wpół do
Polki - matka. Ojciec - Hiszpan.
Nie rozlej sherry, bo będzie plama.
Kto normalny sączy taki alkohol z kubka w bociany?
Nie strasz mnie wierszem pisanym w poziomie arkusza.
8.08.2010 r.
Dodane przez RozmarzonyElfik
dnia 19.09.2010 09:44 ˇ
8 Komentarzy ·
599 Czytań ·
|