|
Nawigacja |
|
|
Wątki na Forum |
|
|
Ostatnio dodane Wiersze |
|
|
|
Wiersz - tytuł: Niedomknięte okno |
|
|
Komentarze |
|
|
dnia 01.09.2010 21:08
Elu ! Zaniemówiłem. Twoje Niedomknięte okno -arcy. Kocham wiersze w których unosi sie muzyka. I tak jest u Ciebie.
Przepiękna fraza: wspomina:
księżycowego pierrota*, cherry cordial, a potem
wyjście z domu. za rogiem ostatni papieros.
i
na podłodze życzenia powoli wsiąkają
niczym płatki śniegu.te marznące w dłoniach,
wciera w suchą skórę, by w południe
zedrzeć suknię i tańczyć szaleńczo.
Gratuluję bardzo bardzo dobrego wiersza.
Pozdrawiam ciepło i od serca! |
dnia 01.09.2010 21:27
Elu, trudno Cię już dogonić w tym "poetyckim, szaleńczym tańcu".
Pozostaję pod wrażeniem. Zadumałam się nad wierszem, nad rozwojem Twojego talentu.Pozdrawiam serdecznie. |
dnia 01.09.2010 21:36
Elu, mnie ,,uwiodła'' atmosfera tajemniczości, i fraza:
nocą uwalnia szepty i cienie tańczące po ścianach tak wolno,
że wydają się gałązkami na wietrze.
Piękny wiersz.
Ps.
Dopiero teraz jestem ,,w komputerze''- obowiązki.
Bardzo dziękuję za komentarz pod moim wierszem,
a co do wskazówek, to zapiszę wiersz z proponowanymi przez
Ciebie zmianami i porównam obie wersje.
Pozdrawiam cieplutko - Ruth. |
dnia 02.09.2010 00:28
wow, tak samo jak przedmowcy, gratki :)))))))))) |
dnia 02.09.2010 04:41
dźwięki z ulicy przemienione w deszcz liter,
powoli opadają na podłogę pustego pokoju.
kiedyś żył śmiechem, rozbrzmiewał i nagle zamilkł.
nocą uwalnia szepty i cienie tańczące po ścianach
tak wolno
bardzo pięknie. Jotek zaznaczył resztę, więc nie będę powielać.
cały przepiękny.
pozdrawiam :) |
dnia 02.09.2010 05:02
Cóż ja, spóźniony, mogę dodać do komentarzy poprzedników?
Jestem urzeczony wierszem i takim chcę pozostać, będę tu wracać.
Serdecznie pozdrawiam< idzi |
dnia 02.09.2010 05:38
Elu, CUDNY wiersz! Pozdrawiam Cię najserdeczniej, jak potrafię. Irga |
dnia 02.09.2010 06:52
Zastanawiam się nad potrzebą obu wyrazów:
żył-rozbrzmiewał
jeśli rozbrzmiewał, to znaczy, że żył. choć rozumiem znaczenie " dom ożywał".
dla mnie to jedno i to samo. (ale mogę się mylić).
Czy ten wiersz nie jest już w tomiku? że się tak tu mądrzę?
Elu, jeszcze przyjdę. |
dnia 02.09.2010 06:53
Zastanawiam się nad potrzebą obu wyrazów:
żył-rozbrzmiewał
jeśli rozbrzmiewał, to znaczy, że żył. choć rozumiem znaczenie " dom ożywał".
grała muzyka- rozbrzmiewała muzyka...
dla mnie to jedno i to samo. (ale mogę się mylić).
Czy ten wiersz nie jest już w tomiku? że się tak tu mądrzę?
Elu, jeszcze przyjdę. |
dnia 02.09.2010 06:59
Elżbieto, trafiłaś mnie tym wierszem.
Motyw nocy oraz pierrot - komiczny, romantyczny i nieszczęśliwy jednocześnie jako tło wiersza i namalowany słowem obraz podglądany/podsłuchany przez " niedomknięte okno " są ucztą dla mojej wyobraźni. Chylę czoła.
pozdrawiam cieplutko :) |
dnia 02.09.2010 07:12
Bożeno doczytaj; dom nie "ożywał" /nic o tym nie ma /, nigdy nie ożył. Kiedyś żył śmiechem i rozbrzmiewał wieloma różnymi dźwiękami... Jest tu wszystko, absolutnie na miejscu.
A tomik(?), przecież masz, możesz sprawdzić (:))
Serdecznie zapraszam ponownie, jeśli taka wola. |
dnia 02.09.2010 09:37
Witaj! Uf... wreszcie przeczytałam poemat prawdziwy! Pozdrawiam Meg |
dnia 02.09.2010 09:41
Elu, jestem pod wrażeniem ...
Pozdrawiam serdecznie |
dnia 02.09.2010 10:37
niedomknięte okno
jest bardzo ładne (wiem, bo miałem w "między niebem", też w atmosferze tajemniczości, dramatu);
szepty i cienie tańczące po ścianach, wykwit na prześcieradle - hm... mniejsza z tym ;)
Jest trochę usterek, jeśli się wydrukowało w takiej postaci, to jednak szkoda, bo wiersz rzeczywiście ładny.
Pozdrawiam |
dnia 02.09.2010 11:23
Wiersz poetki. Dobry, aż chce się czytać. Na tak. Ukłon. |
dnia 02.09.2010 14:36
Witam
przyznam, że z dużym zaciekawieniem przeczytałem ten wiersz, tym większym, iż ma bardzo podobny tytuł do mojego wiersza(niedomknięta brama), który zamieściłem na PP już dość dawno. Traktował o Ojcu Pio, zatem bardzo ciekaw byłem o czym mówi przedmiotowy wiersz . Po przeczytaniu okazało się, że to tylko zbieżność tytułowa :)
Przeczytałem i pogubiłem się, mam więc kilka pytań:
- jakie znaczenie ma Księżycowy pierrot Schonberga, przayznam że nie znam treści tego "utworu", ale odnoszę wrażenie, że to tylko ozdobnik - dlaczego? W dalszej części mamy:
-dzisiaj były zaręczyny i jak wtedy czerwień róży -
wykwit na prześcieradle, którym ją przykryto.
specjalnie wytłuściłem ją, to bardzo ważne miejsce w tym wierszu. Te dwa czynniki msz wprowadzają zamęt w odbiorze tego wiersza choć od warsztatowej strony dobrego to bacząc na przekaz nieczytelnego. Jeśli mogę prosić o rozjaśnienie mi tego mętliku będę wdzęczny.
pozdrawiam |
dnia 02.09.2010 15:46
Jarku, Janeczko, Ruth, Moniko, Jagodo, Idzi, Irgo, Barbarko, Kasiumeg, Kasiu11, Oxie, dziękuję Wam za pozytywne przyjęcie tego tekstu. Jest mi bardzo miło, że wiersz zainteresował i spotkał się z Waszym uznaniem. Każdy komentarz jest ważny i wiele dla mnie znaczy. Pozdrawiam serdecznie :) |
dnia 02.09.2010 15:58
Wojtku, idę do Ciebie na priv, pogadać w sprawie onych usterek. Tego wiersza nie ma w tomiku; powstał pod wpływem chwili, prawie przed wklejeniem. |
dnia 02.09.2010 17:15
ka_rn_aku,[/b] księżycowy pierrot ma tu niejako podwójne znaczenie:
kojarzy się z romantycznym, nieszczęśliwym kochankiem (tu - po śmierci narzeczonej, raczej tragiczna postać). Równocześnie dodaję nawiązanie do zespołu komiksowego - Południca, złożonego z superbohaterów, w skład których wchodzi też Księżycowy Pierrot (stąd, dalej odnośnik właśnie do tej muzyki - niekoniecznie zresztą, jak kto chce, ale myślę, że link dobry i pasuje;)
Pytasz o ją, a ona wyżej, w wersie -
o trzeciej nad ranem młoda wspomina:
wskazany przez Ciebie fragment o zaręczynach i zakończenie wskazuje jednoznacznie (a przynajmniej taki był mój zamysł), że chodzi o południcę.
dzisiaj były zaręczyny (tu - rocznica), zmarła narzeczona (upiór) wykonuje typowy dla południcy szaleńczy taniec, w którym uśmierca kolejnych kochanków;) - taka to słowiańska legenda:)
Miło mi, że zajrzałeś.
Pozdrawiam serdecznie :) |
dnia 02.09.2010 17:17
Jestem pewna, że Cię wytłuściłam; nawet jedno b w nawiasie po prawej zostało - hm, już się poprawiam ka_rn_aku:) |
dnia 02.09.2010 18:38
Proszę moderację o usunięcie przecinków: po trzecim od końca i po pierwszym od góry wersie oraz poprawienie pod wierszem /w przypisie/ zwrotu - Księżycowy pierrot na Księżycowy Pierrot.
Dziękuję. |
dnia 02.09.2010 18:47
Na prośbę Autorki wiersz został edytowany. Jego poprzednia wersja:
dźwięki z ulicy przemienione w deszcz liter,
powoli opadają na podłogę pustego pokoju.
kiedyś żył śmiechem, rozbrzmiewał i nagle zamilkł.
nocą uwalnia szepty i cienie tańczące po ścianach
tak wolno, że wydają się gałązkami na wietrze.
o trzeciej nad ranem młoda wspomina:
księżycowego pierrota*, cherry cordial, a potem
wyjście z domu. za rogiem ostatni papieros.
dzisiaj były zaręczyny i jak wtedy czerwień róży -
wykwit na prześcieradle, którym ją przykryto.
na podłodze życzenia powoli wsiąkają
niczym płatki śniegu. te marznące w dłoniach,
wciera w suchą skórę, by w południe
zedrzeć suknię i tańczyć szaleńczo.
*Schonberg - Księżycowy pierrot
/Schoenberg Pierrot lunaire no. 8 Nacht/ |
dnia 02.09.2010 18:53
Moderatorze, dziękuję :) |
dnia 02.09.2010 19:09
A któż tu jest bohaterem i jakie jest odniesienie przesłania do autora. Otwarte okno jest wszędzie, czytam trop po tropie, z wielu
relacji i odniesień, mniemam, iż nie z jednej epoki, także kilku dziedzin sztuki, lub dzieł literackich i muzycznych. W jednym wierszu? Latami wpajano mi regułę anty- formulizmu, nie jest sztuką zakręcić wiersz tropami i symbolami. Sztuką je prawidłowo odczytać, granicja sprawdzalności czytelniczej jest granicą "podróży" poety po temat, zrozumiały dla czytelnika, nawet jeśli musi sięgnąć po książkę lub obejrzeć film. Ale to skazuje wiersz na wąskie grono odbiorców. Chyba, że taki miałaś cel. Aby nie zanudzać powiem tylko, że Żernicki, Czycz, Szatkowski i wielu innych, wraz ze swoją generacją zostali zmieceni przez poetów "mówienia wprost". A ich twórczość była zrozumiała, mimo zarzucanego symbolizmu. Mam nadzieję, że Twój kolejny "wybryk" odbiegający i to znacznie, od wierszy pomieszczonych w "Kolekcji". Nie powiem, sprawnie napisany, ale nie należę do czytelników odsyłanych na półki biblioteczne, sal, kin i galerii. Jeśli już to robię, to z wolnego wyboru. Pozdrawiam siedząc przy zamkniętym oknie.
JBZ. |
dnia 02.09.2010 19:24
Jerzy ma trochę racji, zmuszasz do dociekania, i dobrze to i nie:). Ale ja się odnalazłam szybko, bo tak i już . Dzięki. Pozdrawiam |
dnia 02.09.2010 20:55
Elżbieto (proszę wybaczyć poufałość), dziękuję za autorskie przedstawienie wiersza. Są tropy tego co mówisz, ale jak na mój czytelniczy smak zbyt głęboko schowany przekaz. Zmusza do bardzo dociekliwego szukania, zatem może odtrącać czytelnika. Znasz moje wiersze i wiesz, że i ja jestem ascetą słownym. Wiem jak trudno czasami zachować granicę między "wypranym" a "spranym". Mogę się mylić, ale msz wiersz ten jest tym drugim. Zbyt okrojony z "tropów", które sprawiają, że odbiorca nie tylko czyta ale i "delektuje" się słowem.
pozdrawiam |
dnia 03.09.2010 06:29
Jerzy, to nie jest eksperyment, ale dobrze Ciebie rozumiem.
[bEwo,[/b] jak widać, niektórzy się odnajdują; to może cieszyć.
ka_rn_aku, sądzę, że to co piszesz jest warte
przemyślenia.
Pozdrawiam serdecznie :) |
dnia 03.09.2010 06:31
* Ewo, sorry :) /wszystko przez pośpiech / |
dnia 03.09.2010 13:17
Nadrabiam zaległości w lekturze wybranych autorów i natrafiłem na Twój wiersz. Wiersz pod względem koncepcji i prowadzenia dość niezwykły, nie unikatowy, a jednak z pewnością nie codzienny. Uważam, że można odczytać wiersz bez znajomości kontekstów i odniesień, lecz oczywiście wiedza zawsze dodaje smaczków w zrozumieniu i pogłębieniu przekazu.
Mam pewne wątpliwości, co do konieczności i logiczności pewnych toposów:
"powoli opadają..."
dlaczego akurat "powoli", czy takie prowadzenie czytelnika za rączkę i nakazanie obrazowania jest tu potrzebne? Wytłumaczę poniżej dlaczego pytam.
"tak wolno, że wydają się gałązkami na wietrze."
no, właśnie, o to mi chodziło. Jako czytelnik burzę się przed obrazowaniem gałązek na wietrze, które się poruszają "wolno" tym bardziej "tak wolno" to w jaki sposób mam się zgodzić z narratorem, co do tego obrazowania? Dlaczego akurat "tak wolno", a nie po prostu "jak gałązki na wietrze" i niech czytelnik zobrazuje? Po takim toposie tracę zaufania również to pierwszego "powolnego" opadania, tym bardziej, że są top terminy mocno subiektywne.
"dzisiaj były zaręczyny i jak wtedy czerwień róży -"
Wyraz "były" (czas przeszły) wprowadza tu zamęt, co do tego, do czego odnosi się "wtedy", łatwiej i wyraźniej:
"dzisiaj zaręczyny i jak wtedy..."
"na podłodze życzenia powoli wsiąkają
niczym płatki śniegu."
Znowu to samo, tym bardziej, że płatki śniegu na podłodze (czyli w pomieszczeniu, gdzie raczej jest dość ciepło w porównaniu z tym, co na zewnątrz, to płatki wcale nie wsiąkają "powoli".
Dalej według mnie (a jest to już sugestia zupełnie subiektywna) lepiej byłoby, żeby "ona" nie wcierała czynnie w skórę, by był to proces bezwiedny, dlatego moja wizja byłaby w kierunku (podkreślam, bo zapis jest zupełnie nieprzemyślany, chodzi tylko o przykładowy zestaw:
na podłodze życzenia rozpuszczają się
niczym płatki śniegu. te marznące w dłoniach
wsiąkają w suchą skórę, a ona w południe
zdziera suknię i tańczy szaleńczo.
Tyle krytycznych uwag z mojej strony, uważam że to wiersz wart dłuższej uwagi. |
dnia 03.09.2010 18:01
Widzę Christosie, że zachęczsz mnie do zmian w tekście. Wbrew temu, co piszesz, tekst jest przemyślany, ale z Twojego komentarza wnioskuję, że dla czytającego może być trochę niejasny. Nie wykluczam, że wrócę do niego za jakiś czas z pomysłem na poprawki ;) |
dnia 03.09.2010 18:31
:) zachęcasz |
dnia 03.09.2010 21:09
W istocie nie namawiam do większych zmian, wystarczyłoby pozbyć się trzykrotnej (po)wolności i "były", natomiast ostatni fragment jak zaznaczyłem jest w mojej zupełnie subiektywnej ocenie dziwny w tym względzie, że czynność "wcierania" jest aktywna, jakby została wykonana "po kryjomu" przez kogoś udającego "trupa", że tak się wyrażę, możliwe jednak, że się mylę. Nie twierdzę też, że tekst nie został przemyślany, wyrażam tylko swoje wątpliwości, co do niektórych rozwiązań, które wydały mi się nie na miejscu, nie wykluczam swojej nieudolności wczucia się w obrazowania np. wolno poruszających się liści na wietrze, no nie bardzo rozumiem czemu to ma służyć w tekście i tyle. |
dnia 03.09.2010 21:12
* gałązek |
dnia 04.09.2010 09:27
a ja byłem, i mnie nie ma. hm, więc powtórzę:
pięknie, z odrzuceniem wykwitu [ale to ja, wykwit pisarskiego niechlujstwa (za wr)]. lubię właśnie tak, kiedy pozwalasz mi pobaraszkować w tekście, załomach podwórka, starych strychach i dawno zmurszałych gankach, ze skakanką i uduchowionym sprawdzaniem: a cóż tam i o czym mi powie historia niedomkniętego okna. pisz tak dalej, a ja będę cieszył oko i radował duszę.
rad bardzo, pozdrawiam :) |
dnia 04.09.2010 09:35
ach, jeszcze drobiazg:
nie wiem, nie jestem pewien, czy widzę tyle, na ile przez to uchylone okno dojrzę, czy też tyle, ile autorka obrazu wypuści, ażebym sobie koło reszty pobujał. hm, bęc, pęc...patyczkiem pozbieram nieco tych liter rozsypanych po podłodze; w zaczarowane okulary ubiorę |
dnia 04.09.2010 09:38
Biorę pod uwagę sugestie i wprowadzam przykładowe poprawki. Czy teraz lepiej?
Pojęcia, których nie rozumiesz, jak sam piszesz, nie są do ruszenia; tworzą klimat - wszystko dzieje się wolno i w chłodzie. Pomieszczenie, w którym jest upiór zieje pustką i zimnem. Puenta, chyba jasna - dla "południcy" za późno, nie pomoże szaleńczy taniec ;) A swoją drogą mam taki cykl o upiorach ze słowiańskich legend; może w zespole są łatwiej rozumiane :)
Jeśli chodziło o rozjaśnienie, to myślę, że ten tekst jest już wystarczająco jasny:
POŁUDNICA
niedomknięte okno.
dźwięki z ulicy przemienione w deszcz liter
powoli opadają na podłogę pustego pokoju.
kiedyś żył śmiechem, rozbrzmiewał i nagle zamilkł.
nocą uwalnia szepty i cienie tańczące po ścianach
tak wolno, że wydają się gałązkami na wietrze.
o trzeciej nad ranem młoda wspomina:
księżycowego pierrota*, cherry cordial, a potem
wyjście z domu. za rogiem ostatni papieros
nim dostrzegła błysk noża.
dzisiaj były zaręczyny i jak wtedy czerwień róży -
wykwit na prześcieradle, którym ją przykryto.
na podłodze życzenia powoli wsiąkają
niczym płatki śniegu. te marznące w dłoniach
wciera w suchą skórę, by w południe, jak co roku
zedrzeć suknię i tańczyć szaleńczo. |
dnia 04.09.2010 09:40
W powyższym tekście zwracam się w odpowiedzi do Christosa :))
Nie było Cię jeszcze kropku:)) |
dnia 04.09.2010 09:48
Witku jesteś niemożliwy:)
a ja byłem, i mnie nie ma. hm, więc powtórzę:
pewnie wpisałeś się gdzie indziej :)
Wierzę w Ciebie; buszuj więc po tym pustym i zimnym mieszkaniu, tylko uważaj na upiora;) w południe uciekaj :)
Pozdrawiam serdecznie :) |
dnia 04.09.2010 20:21
błysk noża zdecydowanie rozjaśnia trop. bez tej wskazówki Elżbieto
trudno dogonić twoje myśli.wspomniałam już tobie, że zaczynasz za bardzo kodować wiersze.
Elżbieta napisała:
dla "południcy" za późno, nie pomoże szaleńczy taniec .
a skoro tak? to jeszcze nie gra mi zakończenie. z niego bowiem , jasno mi wynika, że mimo wszystko liczy się tylko ten szał końcowy.
łącznie ze zdzieraniem sukni. |
dnia 05.09.2010 06:49
Bożeno
;)) |
dnia 05.09.2010 09:40
Odbiory i opinie są podzielone, rozumiem - to samo dla jednych zbyt proste, dla innych niejasne ;) jednym gra, innym nie gra. Pozdrawiam wszystkich serdecznie i dziękuję za pochylenie się nad wierszydłem :) |
dnia 05.09.2010 09:49
Aha, Bożeno, szaleńczy taniec dla południcy, zdecydowanie nie jest końcowym szałem, to rytuał powtarzany najczęściej latem, w południe (według starej słowiańskiej legendy...) |
dnia 05.09.2010 20:30
No dobrze, chyba jednak za wcześnie wkleiłam. Myślę, że poprawiona wersja jest o wiele lepsza. Tak, czy nie?
NIEDOMKNIĘTE OKNO
dźwięki z ulicy przemienione w deszcz liter
opadają na podłogę pustego pokoju, który kiedyś
żył śmiechem, rozbrzmiewał. nagle zamilkł, by nocą
uwalniać szepty i cienie tańczące po ścianach
tak wolno, że wydają się gałązkami zza okna.
młoda południca wspomina: księżycowego pierrota*
cherry cordial, potem wyjście z domu. za rogiem
ostatni papieros, nim dostrzegła błysk noża.
dzisiaj były zaręczyny, czerwień róży - prześcieradło
którym wtedy ją przykryto. na zimnej podłodze
życzenia wsiąkają niczym płatki śniegu.
te marznące w dłoniach wciera w suchą skórę
by w południe, jak co roku zedrzeć suknię
i tańczyć szaleńczo. |
dnia 05.09.2010 21:00
Sytuacja liryczna jest z pewnością konkretniejsza, wersyfikacja bardziej przemyślana, zniknęły pewne niejasne miejsca - szczególnie w przedostatniej, językowo też czyściej. W mojej opinii jest zdecydowanie lepiej. |
dnia 05.09.2010 21:11
I taka opinia cieszy :)
Dzięki Christos:) |
dnia 06.09.2010 09:33
Elu - zdania zapewne będą podzielone, ale dla mnie jednak wersja pierwsza. |
dnia 06.09.2010 12:11
I ta opinia również cieszy :)
Dzięki Wojtku:) |
dnia 06.09.2010 16:24
Dziękuję Wszystkim, którzy tu zajrzeli i poczytali. A wiersz? Dla mnie zdecydowanie wersja pierwsza, jednak z całą pewnością zostanie poddana niewielkiej, bardzo niewielkiej:) kosmetyce.
Pozdrawiam :) |
dnia 09.09.2010 16:59
bardzo, bardzo ciekawy wiersz, pozdrawiam! |
dnia 11.09.2010 15:24
Dziękuję Ci winter i pozdrawiam ciepło :) |
|
|
|
|
|
|
Dodaj komentarz |
|
|
Zaloguj się, żeby móc dodawać komentarze.
|
|
|
|
|
|
|
Pajacyk |
|
|
Logowanie |
|
|
Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem? Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.
Zapomniane hasło? Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
|
|
|
|
|
|
Aktualności |
|
|
Użytkownicy |
|
|
Gości Online: 25
Brak Użytkowników Online
Zarejestrowanych Użytkowników: 6 439
Nieaktywowani Użytkownicy: 0
Najnowszy Użytkownik: chimi
|
|
|
|
|
|