jasne, że zamiast kisić się w tej klitce, ze wzrokiem
błądzącym po ścianach, paznokciach, rynnach pobliskich
kamienic, jak dwa morskie żebropławy zapiklowane
w formalinie, któreś z nas mogło załamać ręce, albo przynajmniej
zawrzeć istotę rzeczy w krótkim mailu. to było możliwe
już wcześniej, kiedy sąsiad z dołu chodził po balkonie
z interesem na wierzchu, a prawie wszyscy znani poeci okazali się
gejami. nikt poza nami tego nie zrozumie, a my zapomnimy.
mimo wszystko uwielbiałem zapach twoich włosów i takie tam.
chociaż ty chciałaś zawsze sprowadzić wszystko do czystego
ducha. nawet sąsiad z dołu był dla ciebie jedynie
głosem recytującym przez sen nazwy hitlerowskich obozów.
to nie było to. i widzisz, jakoś nie odwiedziliśmy razem St. Tropez.
poleżmy przez chwilę w ciszy. pogłaszcz mnie. zaraz jadę.
Dodane przez mars
dnia 30.07.2010 20:35 ˇ
6 Komentarzy ·
969 Czytań ·
|