|
dnia 07.05.2010 17:36
Bonjour, duchowa siostro.Kiedyś na takie śniadanie trzeba by daleko wybrać, dziś małe zakupy i duża wyobraznia:). Wyobraznia zawsze była ważniejsza. Pamiętam śniadania gdzie poczciwy serek topiony robił za rarytas, wek za bagietkę. A wino....To było wino. A Zuzanna jak zombie wciąż krąży:)
Serdeczności |
dnia 07.05.2010 17:52
he he, Ruth bardzo dobry, a moja ulubina buleczka jest croissants, szkoda tylko, ze mam uczulenie na gluten :( |
dnia 07.05.2010 18:08
RUTH, ale danie zaserwowałaś, bardzo smakowało :) Pozdrawiam słonecznie. Irga |
dnia 07.05.2010 18:08
Bogdanie, bracie duchowy
- te rarytasy kobiety i mężczyżni mają zawsze przy sobie...hi, hi, hi...
Serki topione - nie, /zgroza/, i wino - nie /wino nie, bo...hi, hi, hi - nie ,,eksploduje'' /chyba, że popsute /, ale ja nie o tym.
Nie jestem grzeczną dziewczynką, ja tylko tak niewinnie wyglądam,
a Paryż jest najlepszym miejscem na ,,takie śniadanka', ale i u nas można...
Pozdrawiam cieplutko - Ruth. |
dnia 07.05.2010 18:15
Madoo - ON - bagietka, ONA - bułeczka.
Jaka będzie ta ,,bułeczka'' to już od kobietki zależy,
a bagietka musi być...hi, hi, hi - jak która lubi.
Pozdrawiam serdecznie i życzę szampańskiego nastroju - Ruth. |
dnia 07.05.2010 18:20
IRGA - to sama pychota, takie śniadanko!
Dziękuję i pozdrawiam serdecznie - Ruth. |
dnia 07.05.2010 18:22
RUTH - kiedyś nie było wyboru. Pamiętam wczoraj, ( a zarazem lata świetlne temu ) gdy w pięknych latach osiemdziesiątych przyszła do mnie luba, ugościłem ją właśnie tymi serkami i winem " bycza krew". I było wybornie, krew wrzała, rarytasy smakowały, mniam:))). Ja tam grzeczny. Tylko nie wiem, skąd za mną się niesie zapach siarki. A Woland to moje czwarte imię:))
Najserdeczniejsze serdeczności, Bogdan |
dnia 07.05.2010 18:46
Ruth narobilas mi apetytu na sniadenie tak jak Frau E, w jednym z moich wierszy Kremskich(pisałem dawno temu w ub roku) :):) Dobry :)
Pozdrawiam ciepło:) |
dnia 07.05.2010 19:23
Ave Ruth
Je suppose que la chaleur avec vous dans le ciel ;)yum
Eh bien , rien de suit.....
Soyez chaleureusement ;)
Horus I |
dnia 07.05.2010 19:23
Tylko tam jadam bagietkę.
Zmysłooooowo.
czort z nią :) |
dnia 07.05.2010 19:27
Cieńki jest mój francuski 2 lata się uczyłem tak jak niemieckiego .Oby dwa licho mi szły.
Chciałbym się nauczyć łaciny , greki i hieroglifów.A potem pisać nimi wiersze - zwłaszcza hieroglifami. ;)
Bye , l amour ;) |
dnia 07.05.2010 20:47
Ruth, czarująca, w każdym wierszu. W tym poszłaś krok dalej, ową puentą. Świetny! Pozdrawiam ciepło;))) |
dnia 07.05.2010 20:47
Napoleonie North - Ty Napoleonie, francuskiego nie znasz - nie uwierzę !!!
I TY Horusie nie znasz pisma hieroglificznego, to jak Ci w tym Egipcie było ???
Łacinę, grekę i niemiecki można sobie odpuścić.
Pozdrawiam serdecznie i życzę różowych snów - Ruth. |
dnia 07.05.2010 20:57
Janeczko, zainspirowały mnie Twoje ,,Prażone kasztany''.
Twój wiersz przypomniał mi smak prażonych kasztanów, które jadłam w Paryżu, blisko placu Pigalle, a prażył je i sprzedawał Hindus w turbanie - /smakowały jak pieczony bób/.
Ale nie te kasztany w tym Paryżu były ważne, tylko miłość.
Pozdrawiam cieplutko - Ruth. |
dnia 07.05.2010 20:59
JagodA - bo bagietki są.....mniammmuśne!
Dziękuję i pozdrawiam serdecznie - Ruth. |
dnia 07.05.2010 21:06
Jotku, muszę koniecznie zapoznać się z Twoją Frau E...
Cóż Frau E. miała do zaoferowania - trzeba to sprawdzić.
Bardzo dziękuję i pozdrawiam serdecznie, życząc miłych, różowych snów - Ruth. |
dnia 07.05.2010 21:18
Bogdanie Piątku - pamiętam tamte czasy /niestety trudne /, my jesteśmy chyba to samo pokolenie.
Wtedy smakowała młodość, a teraz...Nie, nie chciałabym cofnąć się w czasie - wtedy byłam szczęśliwa, a teraz jestem jeszcze szczęśliwsza.
Tylko teraz w kolanach skrzypi i kręgosłup czasami wysiada, ale to drobiazgi. |
dnia 07.05.2010 22:04
No proszę:) Frywolnie i smacznie :)
Pozdrawiam |
dnia 07.05.2010 22:32
smacznego...:)Pozdrawiam,Ewa |
dnia 07.05.2010 22:38
Elżbieta Tylenda - bardzo dziękuję za miłe słowa i pozdrawiam serdecznie - Ruth.
Ewka64 - dziękuję, serdecznie pozdrawiam,
i Obu Paniom życzę dobrej nocy - Ruth. |
dnia 08.05.2010 03:52
RUTH - jako rodzeństwo oczywistym jest, że należymy do tego samego pokolenia:) Oczywiście Ty jesteś młodszą sostrą :). Z radością cofnąłem się w tamte lata za sprawą Twojego bloga. T pau i Cock Robin, ach łza...Ja uzbierałem 25 płyt z listą przebojów trójki i lata osiemdziesiąte katuję niemiłosiernie:) A zdrówko dopisuje na medal, im starszy jestem, lepiej się czuję. Mam wrażenie, iż na badaniach kontrolnych lekarz patrzy na mnie z wyrzutem:)Dobra, droga RUTH znikam. Poranny spacer, bo obiecałem ptakom konwersację, a pózniej spotkanie z znajomymi i wieloma harnasiami:))))
Serdeczności |
dnia 08.05.2010 07:52
No i bardzo fajnie i czort figle płata:) Zuzannie:) |
dnia 08.05.2010 10:05
Taka kusząca wizja nie może się, nie podobać. Bezapelacyjne, TAK! |
dnia 08.05.2010 10:34
To ja drogiego sercu memu Horusa spróbuję ujawnić słowa...
sądzę, że to ciepło, z Tobą u nieba bram...
nie, nie dopowiem...
niech ci będzie ciepło...
a mi dzisiaj brakuje aromatu kawy.
i szamana też jakby mniej istotny.
o poranku? przed mszą? szampan?
czyż nie grzech to? nie grzesz, Rutjie...
płetewka |
dnia 08.05.2010 10:35
korekta : i szampan, jakby mniej istotny... |
dnia 08.05.2010 12:32
Bogdanie, bardzo się cieszę, że te muzyczne ,,perełki''sprawiły Ci radość, lubię do nich wracać, są bardzo dobre. Widzę, że tajemnica Twojego zdrowia tkwi w porannych spacerach / godzina 6, to dla mnie głęboka noc /, i harnasiach + dobre towarzystwo...Też /chwała Bogu/, na brak dobrego towarzystwa nie narzekam, ale bywam ,,krasnalem ogrodowym'', który chciałby od razu zrobić w ogrodzie wszystko, no i potem są kłopoty.
Ale generalnie lubię domowe, kanapowe życie, jak na Persa przystało... i chrupki. Jestem bardzo wybrednym, rozpuszczonym i rozpieszczonym kotem - i dobrze mi z tym.
Znikam popracować nad obrazkami do wierszy. Serdeczności - Ruth. |
dnia 08.05.2010 12:36
ALUTKA - dziękuję za sympatyczny komentarz.
Zuzanna jest ,,bidulka'' - lubi tylko jesienią...
Pozdrawiam serdecznie - Ruth. |
dnia 08.05.2010 12:37
Poetki z kuchni - bardzo się cieszę i serdecznie pozdrawiam - Ruth. |
dnia 08.05.2010 12:55
wiese - Smoku Szpinakowy - jak dobrze, że jesteś, i że jesteś taki mądry...Któż by mi ujawnił Horusowe słowa, jak nie Ty, operujący tyloma językami - ale u Smoków to chyba norma.
Mają siedem głów, to i siedem języków, a jeszcze te się rozdwajają /bifurkują/.
Smoku, jak mam nie grzeszyć, skoro jestem Maria Magdalena, i do tego Lilith.
Grzech to moje drugie imię. Ale teraz /do wieczora/ będę grzeczna.
Obiecuuuuuuję!
Płetewka. |
dnia 08.05.2010 13:01
i przyszła do szóstej smutna asocjacja.
ale ja ja wyrywam z kontekstu Komuny paryskiej
Broniewskiego;
Na cmentarzu Pere Lachaise kwitną kasztany,
majem pachnie stratowana trawa...
To dlatego, że maj?
Czy Twoje słowa o inspiracji kasztanami Janiny?
buźka |
dnia 08.05.2010 19:15
Z wiersza na wiersz doskonalsza. Gratulacje. Pozdrawiam |
dnia 08.05.2010 22:06
wiese - Smoku, czemu tak smutna asocjacja...
Niech nie boli Komuna Paryska, niech nie boli Broniewski, niech nie bolą kasztany - ni prażone, ni kwitnące, i ten cmentarz, nawet jeśli to Pere Lachaise, niech nie boli.
,,Wszaktomaj'' - i ma być radośnie, i grilowo...
A kasztany Janiny, będą zawsze jej kasztanami, i chwała jej za to...
Chyba do tych chrupek czegoś dosypują...CMOXIKI - Ruth. |
dnia 08.05.2010 22:12
Szady siebr Daniel - bardzo dziękuję za tak miłe słowa...
Ja chcę się nauczyć pisać, a tu mam dobrych nauczycieli.
Jeśli są postępy, to też dzięki Wam wszystkim.
Serdecznie pozdrawiam i bardzo, bardzo dziękuję - Ruth. |
dnia 10.05.2010 04:59
Coraz lepsze Twoje wiersze, ten urzekający.
Pozdrawiam, Idzi |
dnia 10.05.2010 15:51
dziś przeczytałam go po raz kolejny,urzeka mnie nastrój tego wiersza:)pozdrawiam,Ewa |
|
|