od wczoraj naprawdę kocham śniące się pociągi.
pełzną ze mną w ogonie, trzeszczą o starych podłogach,
gwiżdżą o miałkim piasku, kołyszą o ogrodowych huśtawkach,
a ja siedzę przy oknie z myślą: oby nie zapaść w jawę.
wtedy bardzo się dziwię, że wszystko można zebrać w garść:
pędy malw, koniczynę, włosy - i odchylić mi głowę do tyłu,
nawet pęk białych pasów z asfaltu, smugę czerwonego światła,
nawet smycze wszystkich psów w mieście. i siebie.
Dodane przez Miranda Noname
dnia 25.04.2010 17:35 ˇ
20 Komentarzy ·
1031 Czytań ·
|