miała ponad wszystko sto lat zapisane zmarszczkami
w bogatokalorycznej diecie. na pamięć
znała już tylko jedną drogę do kościoła koło polskiej szkoły.
raz w tygodniu. z osiemdziesięcioczteroletnią córką Mary
pod rękę z tłumem zaprzyjaźnionych aniołów rosnącym
z roku na rok. idąc widziała światy zastygłe w zamkniętych
na zawsze oknach. twarze uśmiechów przez firankowe nieba.
zapominała języki. myliły daty imiona modlitwy.
święta teraz były codzienne. w koronkowym szalu
w papierowych woskowanych różach i obrazach.
z kraju na kresach historii jak przez mgłę gdy z mężem wysiadła
na brzeg. sto lat z Bogiem który zawsze szedł przed nią. a później
oszołomił ją dworzec w Kansas City.
córce dali na imię Mary bo innego nie znali. jak większość
dziewczynek urodzonych w depresji na polskich wzgórzach
córek robotników w rzeźni
(bo zwierzęta tu kroi się zawsze świeżymi rękoma)
chodziła do polskiej szkoły. poznawała zawiłości przypadków.
język kwitnący nasturcją w podokiennych ogródkach
podwórkach wymuskanych ostatnim źdźbłem trawy.
na kogutkowych odpustach jak tam
dokąd większość z nich nigdy nie wróci.
Mary wyszła za mąż za Ray'a Niemca. w czasie
drugiej światowej wojny uczono go zapominania języka tak
by strach za nim nie chodził. tego ranka Ray zemdlał podając ostatniego centa.
właśnie płacił za świąteczne znaczki i już nigdy nie wrócił.
do Mary. ani do mnie piętnaście po drugiej do Donnelly College.
nigdy nie mieli dzieci.
gdy na lotnisku w Kansas City
zjawiliśmy się tamtej zimy naszego synka powitał miś
którego znaczenia długo nie mógł objąć. Maria już wtedy
coraz bardziej wtapiała się w swój fotel z szydełkową narzutą.
i jak twierdził nasz synek jej policzki były jak słodkie bułeczki
z cynamonem. na sto lat w restauracji Little Red Hen zjadła
cztery udka kurczaka i waniliowe lody.
ostatnie wspólne zdjęcie zatrzymało nas w kościele
gdy siedziała przy wyblakłej ślubnej fotografii.
kiedy umierała pojawił się jej ostatni anioł.
poprowadził lekko w górę obok polskiej szkoły.
urzędnik wykaligrafował nieczęste sto trzy.
Maria Boga zostawiła Mary.
(post scriptum:
Mary uczy teraz "Lulajże ..."
meksykańskie Jolandy
z ciemnookim akcentem.
miś na półce za tydzień skończy
dwadzieścia i cztery.)
© emba 2007.01.17
Dodane przez emba
dnia 13.04.2007 21:13 ˇ
9 Komentarzy ·
922 Czytań ·
|