Uciekam do wolności, to piaskowa góra
na środku ulicy, którą przeszła pielgrzymka.
Trzymam w ręku bibelot - talizman z wyprzedaży
- stał mi się bezcenny odkąd jest miłością.
Kaptur bardzo ciąży, gdzieś mi się zapodział
zegarek z komunii na skórzanym pasku,
uciekam do wolności, bo wciąż za plecami
pojawia się i znika Obraz z Jasnej Góry.
Może przyjdzie wiosna, usłyszę komunikat:
W powietrzu występuje kondensacja uczuć
uwaga na wrażliwców (poetów od Goethego)...
I ktoś mi przypomni, że "Bóg jest miłością".
Gdzieś głęboko we mnie odezwie się chłopiec
prowadzony za rękę do małej kapliczki,
gdzie tłumy starych kobiet przychodziły na plotki,
a uchylonymi drzwiami niosło się Majowe.
Później pójdę grać w piłkę i skubać słonecznik,
deszcz dokona ablucji, ucieknę do wolności
zakocham się w Dziewczynce, nie w Czarnej Madonnie
i nauczę się wierzyć w moce bibelotu,
który trzymam w kieszeni, bo tak będzie prościej
odliczyć ziarna piasku, jakie nam oddano
w słodkie marnotrawstwo, w ucieczkę do wolności,
na budowanie Babel w kłębowisku miasta,
gdzie nawet pielgrzymki muszą się zatrzymać
na czerwonym świetle, przy kserze klepsydry.
Dodane przez krwawygrzes
dnia 06.03.2010 15:36 ˇ
9 Komentarzy ·
898 Czytań ·
|