ciało kończy się tuż po osiągnięciu dna. traci realność
jak rzędy szklanych rurek, papierowych kwiatów,
papierosów zawieszonych na niewidocznych nitkach
przechodzi w pustkę, drogę tonącą w azjatyckiej trawie,
w miejsca gdzie picie ma już tylko pogłębiać ból i wrażliwość.
to brzeg, za nim ta część samotności, która nigdy nie miała być
piękna. otwarte okna i ciemne mieszkania, nawet one pozostają
zmyślone, wypełnione biało-czarnymi fotografiami
gwiazd filmowych, zapachem morfiny i upadku, to ta chwila
kiedy ludzie odwracają się i znikają, i ja również odwracam się
i znikam, bo przecież nikt mnie nie widzi, nikt nie woła
w stronę morza, ziemi i chmur
Dodane przez creo
dnia 11.02.2010 14:03 ˇ
13 Komentarzy ·
984 Czytań ·
|