Chłopiec z pióra zamieszkał w jej włosach
i patrzył stamtąd w słońce blaknąc coraz bardziej:
To nic - mówił - przecież mój kolor
to jeszcze nie wszystko co mogę oddać
by móc dla niej zgłębić naturę
najjaśniejszego
Gdy kiedyś przez nieuwagę
wyrwała mu rękę kanciatą spinką do włosów
powtarzał sobie: Przecież wybrała mnie
i podniosła z chodnika choć dzień był chłodny
i pełen pośpiechu i wszystkie konstelacje
świeciły jasno dzień wcześniej
- wróżyły nam szczęście
Chłopiec z pióra gdy trafił wreszcie w miejsce
na które się natrafia gdy ginie się przedmiotem
zapytał: Jak to: Czy tylko na tyle
wystarczyło mi wiedzy wiary i nadziei
by starzeć się idealnie daleko od nieba?
I po raz pierwszy jako nagi przedmiot
zapragnął nigdy prawdziwie nie zaistnieć
Dodane przez krwawygrzes
dnia 11.02.2010 07:10 ˇ
4 Komentarzy ·
836 Czytań ·
|