Dzieje się zima: z ciągłym umieraniem i wieczną żałobą,
w rozproszonej codzienności zamarzam, a kiedy ścichnie puls
zostanę lodowcem jakiejś nierozpoznanej krainy i ciemności.
Wtedy przyjdzie jutro a po nim inne, w nieskończoność.
Dziś to słony ślad po śniegu, jakże nieistotny epizod.
Pośród dźwięków falujących dzwoneczków szklanych,
jeszcze wyśpiewam pieśń od dawna niepotrzebną,
bo tam pod horyzontem zdarzeń czas płynie inaczej.
Tu ze splecionych skrzydeł nietoperzy noc opada
z błogosławieństwem, gdy klepsydra walczy z rzeką.
Nadal się dzieje zima: pasterze przenikają kobietę,
wpatrują się w jej czaszkę i wejście do groty czytając:
I ja kiedyś żyłem a teraz jestem nawet w arkadii.
Oto zasypiam nad obrazem, w upiornym widziadle
dostrzegam głębię okna i złote oko w przestrzeni.
Czuję oddech, dotykam ciepłej ręki. Dzieje się noc.
Dodane przez timbuku
dnia 06.02.2010 16:34 ˇ
9 Komentarzy ·
865 Czytań ·
|