Tego lata każdy przeklinał pogodę. Spluwali w pole, zboże mdlało. Bóg strzelał piorunami jak z procy. Ich młode ręce oplatał bluszcz, obiecywali sobie dozgonną miłość.
Gdy nauczyła się grać śpiewała psalmy i pieśni a i tak spłonęła stodoła. Głód wciskał się w szczeliny domu, osuwając wszystkich na kolana- ziemia wsiąka wszystko. Nadeszła zima, mróz wydrapywał oczy, krążył nad domem, porywał koty. Każdy zamknięty w sobie, kisił dzieci w kapuście, bezimienne zamknięte w czterech ścianach. Matki otwierały usta tylko w wigilię. Nikt nie słyszał o miłości, ona umierała co dzień.
Dodane przez wiosna
dnia 17.01.2010 21:33 ˇ
10 Komentarzy ·
672 Czytań ·
|