siadam codziennie przy pustym stole
według kalendarza
twarz w burzy zmienia się w szarą
w zimie gorączkowo rozcieram czoło
wiosną podobnie jak wcześniej
w unikach ze wzrokiem zza okna
obiecuję ostatni raz odbiegać
od innych na odwagę kropla wina
wydają się tacy sami
najbardziej żałuję nóg
strzępki wspomnień zatarły spacery
chociaż oczy w dobrym stanie
nie biorą kolorów na serio
latawce wydmuchiwane w niebo
obojętnie prą do przodu
zmęczona biegiem na orientację
zwrócona ku ludziom
siadam codziennie przy pustym stole
|