Gdzieś w pobliżu moich rąk
Czają się Twe śmiałe palce,
Jeszcze czuję cierpkość słów
Poodbijanych w skórzanej, ciemnej kurtce.
Już nie czekam na telefon.
Gorączkowym, szybkim ruchem
Już nie chwytam za słuchawkę
Odłożona z pustym trudem.
Jeszcze słyszę mgliste szepty -
Te przepadłe z oddaleniem
Rozłożone gdzieś nadzieje
Przyjmowane z roztargnieniem.
Jeszcze widzę zarys oczu.
Zieleń szkliście prostopadłą.
Głośne śmiechy w próżnym świecie.
I nadzieję moja straszną.
Słyszę tętent marzeń w skroni,
Zaufanie bezgraniczne,
Gdzieś na oślep w Twych ramionach
Odkrywanie się paniczne.
Czuję jeszcze upływ czasu,
Przestrzeń dłoni w prostym splocie,
Przekrój deszczu w szybkim biegu,
Uśmiech słońca w gęstym błocie.
Teraz drzewa płyną deszczem,
Słów przebiegłych podłą myślą
I myślami, co istniały,
A dziś czasem mi się przyśnią.
Dzisiaj zasnę snem minionym.
Próżnią złudzeń namacalnych
I postawię krok ku sobie
W śnie przepadle już straconych.
Dzisiaj zasnę snem ówczesnym.
Pyłem w błękitnej wspomnień kulce.
Pewnie przyśni mi się chwila,
Gdy żegnałam nas w tej ciemniej kurtce
Dodane przez kariness
dnia 03.04.2007 12:11 ˇ
13 Komentarzy ·
847 Czytań ·
|