Noc zgniłym wiatrem w zgorzeleckim parku
dręczy grudniowe lipy, stare buki,
nie zgadłbyś nigdy, że w taką pogodę
ktoś spaceruje - poeta lub głupi.
Przekraczam przeszłość, gubię odległości,
Arystarch mnie wita na słonecznej Samos,
chce mi coś tłumaczyć, jest jak ja samotny,
w dłoni ściska kamień - słońce czy komboloi?
Schematy nieba rysuje na plaży,
odkrył już wszystko lecz nie doszedł końca,
obaj stoimy obok biegu zdarzeń
- szukamy miejsca dla swojego słońca.
W tę noc na niebie przestrzeń się zapada,
skrzy się gwiazdami rozbitego lustra,
przeszłość czy przyszłość brzmią dzisiaj jak pustka
bezkresna pustka w ostatnią noc świata.
Dodane przez swacha marian
dnia 10.12.2009 20:51 ˇ
5 Komentarzy ·
684 Czytań ·
|