Na rynku w Aleksandrii, sprzedał Pindara i Kallimacha
patrycjuszom o rękach spoconych i brudnych od tłuszczu.
W barze u Herostrata, po raz pierwszy od miesięcy, jadł i pił,
z kontrahentami o prostych obyczajach. Historia zna takie
przejaśnienia, wyższe piętra i obole, które kładą ci w usta
jak kawałek mięsa. Martwisz się czy jesteś już martwy?
Świat nie kończy się na słowach, choć może właśnie tam
zaczyna się. Zapach pieczeni i smak taniego wina. Ciepło
monety wyciągniętej z kieszeni. To wszystko, co można
i co trzeba zatrzymać. Ciało ma barwę świecy, spala się.
|