gdy tylko zwietrzyła ślady, ocierał się o palce.
szyję wyciągała znad biurka, budowała niebo,
on je burzył. niby mówił wyraźnie
- kup cegłę - nie słuchała.
a przecież jedna do drugiej i wieża murowana.
muskułów zabrakło. kretyn! pomylił gabaryty
teraz się odgryza. próbuj stary! może protetyka?
dobry fach, kto inny się wgryza, wyraz twarzy pozostaje.
radzi sobie. jednym wersem bez gwarancji znów oddycha.
tak zwyczajnie, puste strony wietrzy równolegle.
może jeszcze przysiądziemy w jednej grzędzie.
Dodane przez kachna100
dnia 30.03.2007 21:53 ˇ
8 Komentarzy ·
1165 Czytań ·
|