trwa pora powrotów
widzę łydkę
jej właścicielka nie znalazła siedzącego miejsca
tramwaj pełźnie po wygiętych upałem szynach
i łydka drga
unosi się, opada, naśladując grdykę
przy kostce, siny grzbiet żyły
wynurza się
by po chwili zniknąć
pod powierzchnią skóry
zaczynam liczyć sekundy
w tramwaju zostało kilka osób
ale łydka stoi nadal
bardziej już pewnie
momentami prześlizgują się po niej
rozmazane cienie gałęzi
i pojedynczych zabudowań
przekazy podprogowe
życie
robię się senny
jeszcze jeden przystanek
i pętla
zaciśnie się jak noc nad miastem
wysuszy język niczym opiat
ktoś wyjdzie z łydką
w inny wymiar
gdzie powroty do złudzenia
przypominają wieczność
Dodane przez patron
dnia 01.11.2009 17:41 ˇ
3 Komentarzy ·
617 Czytań ·
|