wilgotna sień kościoła
twój głos więźnie w gniazdach sklepienia
chwieje się
czytamy dyckiego
wchodzi pod paznokcie
kobieta potrząsa sucho kluczami
facet z zakrystii czujnie nas mierzy
nie pasujemy tu
poprzez zwielokrotnienie twojego głosu
udaje nam się opanować
ciszę
płoszymy
pustkę która z miną maszkarona
przelewa w próżne
jak krytyk który nigdy nie będzie poetą
lubię jak twoje słowa gniazdują
osiadają parą
na kamieniu
materia kruszeje
opada
wzbija tumany
ptaków
które pozostaną
Dodane przez Kwiecieńka
dnia 24.10.2009 05:21 ˇ
13 Komentarzy ·
1375 Czytań ·
|