był łuk łączący moje prawo nabrzmiewania i twoje do kosmówki
gdy coś zafałszowało, dyrygent złamał batutę i odwrócił plecami
tenuto. szepnął przez ramię. sonata przestała grać kameralnie
grave
próbę nazwania naszego dźwięku potem zamyka klamra przeczekiwania
poza nią pamiętam tylko błyski szarpiące dno i cienie mrożące krew
z zieloną poświatą przed oknem, gdy twoje koziołki były tłem chemicznych
planów. przyszłością świt po krótkim śnie. czuwanie nad istniejącą nicią
crescendo
rozłożoną bluźnierczo modlitwę wsadziłam desperacko do nieba i ziemi
milczałam, gdy inne załamywały ręce nad katarem, z tępym uśmiechem
zawiązywałam chusteczkę zamiast włosów. i bałam rozkwitu miłościwego
instynktu, fotografowania odbitych stóp, zawieszonych skarpet Mikołaja
z bezsensownym odruchem samozachowawczym przeczekiwałam
by spadanie mniej rozrywało trzewia i rozbudowane do monstrum neurony
foroce
mówiącym o drugim dnie takich transcendencji trzeba wyłupać oczy
diminuendo
dzisiaj już potrafię. przeczekiwanie to drugi bohater
Dodane przez boz
dnia 29.03.2007 06:51 ˇ
12 Komentarzy ·
1045 Czytań ·
|