Otóż dziś wkroczyłem do urzędu pracy z dumnym licem,
Niby sam jezus, kiedy zgoła olał ciesielski warsztat.
I bujniej niźli faryzeusz zarośniętego pana
Tam ujrzałem. Tudzież - magdalenę, miejską ladacznicę.
Gdy oferty prac umysłowych spisywałem z tablicy,
Czując, że nadszedł już czas zredagować mojżeszowe prawo,
Pióro, niebieskie jak owo królestwo, wypadło mi z łapy
I potoczyło się, kędy młodzian przeliczał zasiłek.
Pomyślałem: jeszcze dziś będę z nimi bilardową kulą,
Albowiem tutaj ludzie najmniejsi zawsze kończą jak pluton.
Będę słuchał radio maryja, bo wiem, iż antenka to kij lub rurka,
Wokół której boleściwa wije się niczym pani w klubie dla mężczyzn.
Tak człowiek, który wypadł za burtę, w domku sobie siedzi
I tyje, to znaczy przemienia się w pęcherzyk topielczy.
2006
Dodane przez Krzysztof Bencal
dnia 17.10.2009 07:05 ˇ
11 Komentarzy ·
939 Czytań ·
|