cisza. zadeszczone brzozy myją wspomnienia
zagnieżdżone w bruzdach ich pooranych twarzy.
przestawiają partyzantów rozrzuconych
jak polne kamyki w trawie.
czuwają. boją sie zamknąć oczy
by nie zaatakowała łamana gałąź.
w ich kieszeniach fotografia zmęczona
długością pamięci, wyblakła.
na wprost przez środek zbożowej alei
potykając się o niemieckie słowa
podobne do buraków sypanych
widłami pod nogi, ucieka mężczyzna.
pociski jazgoczą. światła lasu
zbliżają się z każdym oddechem.
walka trwa.
zakotwiczona plecami w rozbielonym albumie
zastygam nad kartą Myśliwskiego
słowa rosną dopiero w człowieku,
razem z nim. wytapiają się jak z rudy
z jego trosk, udręk, cierpień, łez.
Dodane przez sowa
dnia 24.03.2007 09:45 ˇ
7 Komentarzy ·
949 Czytań ·
|