Statek cicho znika na horyzoncie.
Szum fal... zagłusza tęsknotę w sercu.
Cierpienie i lęk smutno śpiewają ostatnią pieśń.
Znowu... jak zawsze.
Bo tak musiało być...
Statki zjawiają się i odpływają.
Dobijają do jednego brzegu, kolejnego...
Zostawiają swoją obecność.
A raczej pozostaje tylko pamięć, potem przerażająca pustka po nich.
Tylko mewy i morze zna ich życie.
Czasem napotykają sztormy.
Nieznośny jest los...
Potrafi tak zniszczyć piękne niebo w przeciągu chwili.
Wystarczy kropla zazdrości i gniewu morskich wód.
Statek pamięta, to co chce.
To, co najważniejsze.
Nosi na sobie pamiątki po skaleczeniach...
Widać to, co zostało zaszyte, gdy było zbyt zniszczone.
Kiedy zbyt bolało...
A czy on może kochać?
Czy miłość dla niego istnieje?
Przecież był obecny, kiedy było tak źle...
Gdy śmierć była celem innych.
Patrzył na to.
A czasem był sprawcą...
Więc czy zna pojęcie miłości?
Chyba tak...
Jak pięknie wygląda kiedy żegluje w otchłani "nieba" na ziemi...
Tak idealnie...
Zachwycająco...
Jakby czule szeptał falom: "Zawsze będziemy razem..."
Dodane przez lily-vic
dnia 15.08.2009 20:20 ˇ
2 Komentarzy ·
627 Czytań ·
|