Jeśli truskawki to bułka, jeśli rzęsy to rosół, jeśli linijka
to Beata. Od tymianku do rodziny, od wróbla do Senegalu
i miodu w rogalu. Kojarzenie mnie nigdy dobrze nie szło -
wszyscy uciekli (a przecież starałam się myć zęby), według Izki
przez nos: dobrze ci radzę zrób coś z tym, bo zawsze będziesz
sama. A ja lubię ten Mont Black, patetyczne monologi u jego
stóp, podobno o niczym kluczowym, a przecież widzę,
co należy: i fontannę i gołębie, niedopałek, panią od Maksia,
pana od Trotyla, pryszcze na czole, ja to wszystko słyszę:
te małe tragedie, te wielkie błahostki, Jacksona w radiu.
I nie chcę i nie muszę: o człowieku za oknem, o wielkich ideach,
zacnym poecie, lubieżnym zbliżeniu. Moje myśli nie ocalały -
kojarzą jedno, mam tyle lat, że tylko o tym chcę krzyknąć,
czasem zanucę pod górą. Powiedzieć nie potrafię.
Dodane przez Andy Anderson
dnia 01.07.2009 09:09 ˇ
6 Komentarzy ·
958 Czytań ·
|